СЕРГЕЙ ТРОФИМ SOCHI Siergiej Trofimow Soczi



Cóż, jak to w życiu bywa czasami,
Nasze spotkanie było przeznaczeniem
Zobaczyłem twoje uśmiechnięte spojrzenie.
I zakochałem się na zabój, jakby pierwszy raz.

A ty stoisz na brzegu w granatowej sukience,
Lepszego widoku nie mogę sobie życzyć.
I otworzywszy swoje szalone objęcia,
Pieszczą nas morskie fale przybrzeżne.

A przed nami jeszcze trzy dni i trzy noce
I szaszłyczek pod koniaczek - smaczne bardzo.
I jestem gotowy ucałować miasto Soczi
Za to, że połączyło mnie z tobą.


Masz daleko dom i rodzinę
I u mnie poza kurortem czekają synowie.
Także ta szalona miłość
między nami okazała się niemądra.

A ty stoisz na brzegu w granatowej sukience,
Lepszego widoku nie mogę sobie życzyć.
I otworzywszy swoje szalone objęcia,
Pieszczą nas morskie fale przybrzeżne.

A przed nami jeszcze trzy dni i trzy noce
I szaszłyczek pod koniaczek - smaczne bardzo.
I jestem gotowy ucałować miasto Soczi
Za to, że połączyło mnie z tobą.
Rozstajemy się z sobą na zawsze,
Wciągnie nas rozgardiasz miasta.
Tylko czasami popłaczą dwie dusze -
Jak to szczęśliwi byliśmy wtedy.

A ty stoisz na brzegu w granatowej sukience,
Lepszego widoku nie mogę sobie życzyć.
I otworzywszy swoje szalone objęcia,
Pieszczą nas morskie fale przybrzeżne.

A przed nami jeszcze trzy dni i trzy noce
I szaszłyczek pod koniaczek - smaczne bardzo.
I jestem gotowy ucałować miasto Soczi
Za to, że połączyło mnie z tobą.

I jestem gotowy ucałować miasto Soczi
Za to, że połączyło mnie z tobą....

СЕРГЕЙ ТРОФИМ SOCHI
Oryginalny tekst: http://manytext.com/node/653
Wolne tłumaczenie: szuw ;)
Zgadzam się na kopiowanie tłumaczenia pod warunkiem podania źródła tłumaczenia - w postaci aktywnego linka URL do tego bloga.

Komentarze

Popularne posty